O fazie na "rockowe koszulki".
Chodzi Mi o koszulki z motywami kultowych zespołów (typu Nirvana, Guns N ' Roses, The Rolling Stones). Połowa z osób która nosi takie koszulki nie zna zespołu, nie słuchała ich nigdy, nie zna ani jednego członka (nie licząc wokalistów i poszczególnych członków) , nie zna historii zespołu i ani jednej piosenki (oprócz tych najpopularniejszych). Osobiście nie rozumiem tej "psychomody". Kiedyś jak człowiek wyszedł w koszulce np. Nirvany na ulicę to był szacun dla niego. znał wszystkich członków zespołu (nie tylko Kurta) a piosenki mógł wyrecytować o każdej porze dnia i nocy. Teraz: koszulka z Kurtem, ulubiona piosenka Smell Like Teen Spirit. Ja osobiście posiadam koszulkę z GnR. Nie jestem wielką fanką tego zespołu ale w dzieciństwie często ich słuchałam (przymus taty - dzięki tato). Teraz z miłą chęcią wracam np. do "Paradise City" czy "Sweet Child O'Mine". Oczywiście wielkie koncerny handlowe też mają w tym swój udział. Pamiętam jak jeszcze w zimie w sklepie znanej marki można było dostać sweterek z Nirvany czy też bluzkę z The Beatles. Ujmę to krótko: z jednej strony to wnerwiające jak się widzi co drugą osobę na ulicy w bluzce Nirvany lecz z drugiej fajnie jest wiedzieć że niektórzy z tych ludzi znają ten zespół który mają na koszulce.O fazie na "Lubię-Komentarz"
Ostatni na facebooku pełno stron daje zdjęcia typu "Lubisz 1 - lajk, lubisz 2 - kom, lubisz 3- udostępnij". Tutaj apel: LUDZIE OPAMIĘTAJCIE SIĘ! Myślicie że kogoś to obchodzi że wolicie gówno od sraczki? No to muszę was zasmucić. Otóż nie. No po prostu pech.
O fazie na "Jan Kowalski Photography"
Coraz więcej osób za pośrednictwem fb zakłada konta na lajki w stylu "Jan Kowalski Photography". Publikują tam fotki które sami robią. Trzeba przyznać że tak , niektórzy mają talent ale niektórzy są w stylu "na pożal się boże". Teraz apel do takich osób : są fotoblogi. Więc ładnie proszę, nie zaśmiecajcie fb, a następnie proście o lajki.
To tylko kilka takich faz. Na razie kończę bo jutro jadę na wakacje <zadupie na wsi zawsze dobre> nie będzie mnie do 27 lipca (nie płaczcie). Więc "adios"
Mussiera